To jest tak-przy zapisywaniu (od poniedziałku zaczynaliśmy, w pt. wieczorem pani dzwoniła i pytała się, co chcemy)-powiedziałam ile zajęć i jakie mieliśmy w Michałkowie, ile mój syn tam wytrzymywał. Tak więc chciałam oczywiście rehabilitację ruchową, SI, terapię ręki, logopedę, tu nam dołożyli Pablo (takie w sumie gry komputerowe, dla syna to w ramach relaksu było

) i psychologa, nie chciałam Biofeedbacku, znajomi mieli jeszcze jakieś dwa inne zajęcia, w sumie nie wiem, czemu my nie, jak to dzielą, ale tak mi na nich nie zależało.
Patrzę właśnie na nasz plan i np. w poniedziałek mieliśmy:8:00-Zajęcia ruch., 8:30-Zajęcia ruch.,9:00-Zajęcia ruch.,9:30-Zajęcia ruch.,10:00 SI, 10:30 SI, 11:00 terapia ręki, 11:30 logopeda. To wygląda tak, że jak się ma dwie godziny pod rząd zajęcia (ale rozpisują na planie po pół godziny, tyle że sumując jest to dwie godziny), to dziecko odbiera się 15 minut wcześniej, czyli tu o 9:45 z zajęć ruchowych. SI było godzinę, czyli odbiera się dziecko 10 minut wcześniej (tu o 10:50), jak terapia ręki była wg plany pół godziny, to odbiera się dziecko 5 minut wcześniej, czyli tu o 11:25. To jest czas, by wziąć dziecko do kuchni, dać coś zjeść czy iść z nim zrobić siku. Najczęściej te zajęcia ruchowe trwają 2h, 1,5h, rzadko 1h lub dwa razy dziennie po godzinie-do południa i po południu np. Czasem te pozostałe zajęcia trwają godzinę, czasem pół godziny.
Była tylko jedna pani logopeda i było do niej oblężenie, więc nie mieliśmy tych zajęć codziennie lub czasem było tylko pół godziny, ale codziennie przed wyjściem do hostelu trzeba sprawdzić plan na nast. dzień i można o coś poprosić. Tak samo rano po przyjściu idzie się na recepcję sprawdzić plan i można jeszcze o coś poprosić, w sumie rzadko kiedy nie ma zmian. Po pierwszym dniu jest też podobno zebranie rehabilitantek i mówią co komu najwięcej potrzeba i tak próbują układać plan-nie wiem, na ile to prawda, ale tak mówili...
Co do innych zajęć-jest tam od 12 do 16 otwarta duża sala do artterapii-można iść i coś pomalować, powycinać, są też zajęcia w planie z artterapii.
Co do rodzeństwa-nie można być w hostelu z kimkolwiek innym prócz dziecka na turnus. Znam tylko jedną mamę, która pojechała z dwiema córkami i jej nie pozwolono tam być, tylko ona powiedziała, że w takim razie rezygnuje, bo nie ma innej opcji-w drodze wyjątku się zgodzili, ale o to naprawdę ciężko. Jakoś wcześniej się nie zgadali, że musi wziąć rodzeństwo. Natomiast jeszcze jedno-jak mój mąż mnie przywiózł do hostelu, to pani rezydentka kazała mu prawie natychmiast opuścić hostel, bo tam nie można przyjmować gości...To nie jej wymysł, ale tu się wszyscy buntowaliśmy, bo ludzie przyjeżdżają z daleka (my mieliśmy za sobą 5h jazdy) i ani dychnąć nie można, potem się martwiliśmy, jak mężowie do domu zajadą zmęczeni...Przecież to nie goście, nikt tam dla przyjemności nie przyjeżdża, tyle zrozumienia ktoś tam na górze powinien mieć...Ja rozumiem, żeby nikt tam obcy nie wchodził itd., ale mąż, który przywiózł, co to za obcy, co to za "gość"??Zupełnie to dla nas nie było zrozumiałe, żeby choć pół godziny mogli nogi wyprostować...W Michałkowie (nie wiem, czy jeszcze tak jest) to ten przywożący nawet bezpłatnie na drugi dzień mógł przenocować, bo wiadomo, że przywiózł, czasem z daleka, to wręcz niebezpieczne, żeby od razu wracał...